Po kwietniowo-majowych nowościach, czas czerwcowe, które są bardzo wakacyjne. „Atlas miast Polski” sprawdzi się przy planowaniu wakacyjnych wycieczek albo do utrwalania wiadomości z odwiedzanych miejsc w Polsce. „Zosia z ulicy Kociej” zaś spędza lato u dziadka. Obie książki najlepiej sprawdzą się dla starszych dzieci, już uczniów.
Atlas miast Polski
Anna Garbal, Anna Rudak, Nasza Księgarnia 2019, 64s. , oprawa twarda
O książce
Atlas miast Polski imponuje rozmiarem, dosłownie. Ma wymiary 28x34cm, czyli coś pośredniego między formatem A4 i A3. To chyba największa książka w naszej biblioteczce.
W atlasie znajdziemy aż 30 polskich miast. Nie tylko te największe, ale też i te, które są często odwiedzane przez turystów jak Kazimierz Dolny czy Zakopane. Na początku znajdziemy też mapę Polski oraz spis treści w formie znaczków pocztowych (bardzo fajny pomysł).
Na każde miasto przeznaczona jest jedna rozkładówka, ale znajdziemy tam mnóstwo informacji i pięknych grafik różnych obiektów. Nie zabrakło herbów miast, informacji o powierzchni i liczbie mieszkańców. Zobaczymy, jaka przepływa przez nie rzeka, ważne zabytki i nowsze atrakcje. Poznamy też potrawy regionalne i warte obejrzenia miejscowości w okolicy. Mamy tu też drobny element interaktywny – wyszukiwankę rzeczy związanych z miastem i ukrytych między obiektami (np. w Łodzi szukamy 5 kamer, w Toruniu 5 pierników).
Chyba najciekawsze dla wszystkich jest zobaczenie na rozkładówce własnego miasta. Nie inaczej i u nas, dlatego zaczęliśmy od studiowania Krakowa. Zabytków i ciekawych miejsc jest w Grodzie Kraka pod dostatkiem, i wiadomo, nie sposób pokazać wszystkiego. Mimo to jednak zmieszczono tu dużo, w tym te najbardziej charakterystyczne.
Niestety nie udało się tu uniknąć błędów merytorycznych. Na stronie z Krakowem znalazłam dwa. Dzwon Zygmunta opisany został jako największy w kraju. Nie jest to aktualna informacja, bo obecnie największy jest dzwon w Licheniu. Po drugie, krakowski obwarzanek nazwano (o zgrozo) preclem! A to wręcz niewybaczalny błąd. Ponadto nie do końca jestem przekonana co do przedstawienia stroju krakowskiego. W kobiecym brakuje charakterystycznych czerwonych korali, w męskim co prawda namalowano przy czapce jakieś pióro, ale nie za bardzo wygląda to jak pawie pióro.
Do minusów zaliczam też ciemne, intensywne kolory tła. Choć wyglądają pięknie, zmniejszają jednak czytelność książki.
Moja opinia
Mimo wszystko Atlas miast Polski jest bardzo ciekawy (nawet dla dorosłego) i jest to zdecydowanie pozycja na lata. Zawiera mnóstwo informacji o polskich miastach i regionalnych tradycjach. Do tego jest piękna graficznie. Szczególnie się przyda w czasie wakacyjnych wycieczek po Polsce jako przypomnienie odwiedzanych miejscowości. Brakuje mi na rynku książek pokazujących Polskę właśnie. Gdyby tylko udało się uniknąć błędów merytorycznych (lub poprawić je w następnym wydaniu) byłaby to pozycja idealna.
Zosia z ulicy Kociej. Na wygnaniu
Agnieszka Tyszka, Agata Raczyńska, Nasza Księgarnia 2019, 208s., oprawa miękka
Zosia z ulicy Kociej to seria współczesnych powieści obyczajowych dla starszych dzieci, ale jeszcze nie nastolatków (wiek ok. 9-11 lat). „Zosia z ulicy Kociej. Na wygnaniu” trafiła do nas trochę przypadkiem, ale postanowiłam skorzystać z okazji i przyjrzeć się jej bliżej, mimo, że na Małą Czytelniczkę jeszcze ładnych kilka lat poczeka.
Fabuła kręci się wokół wakacji u dziadka, które (przynajmniej na początku) wcale nie wydają się szczególnie ekscytujące, a nawet czasami trochę nudne. Ale trudno mówić o nudzie, gdy są dzieci, więc w końcu przygody się pojawiają 😉
To, co przykuwa uwagę od razu to przeurocza okładka i wnętrze pełne rysunków, w stylu delikatnie vintage, wykonanych swobodną, czarno-białą kreską. To dokładnie taki typ ilustracji jaki najbardziej lubiłam kiedyś w powieściach dla dzieci i młodzieży i żałowałam, że tych ilustracji zawsze jest tak mało. Ale w „Zosi..” jest zupełnie inaczej. Tu na rysunkach nie oszczędzano i są praktycznie na każdej stronie. Nie muszę chyba dodawać jak to podnosi poziom przyjemności z lektury.
Książka jest niewielka, wymiarów niewiele większych niż kieszonkowe. A dzięki wszechobecnym rysunkom i dużej ilości dialogów, czyta się ją naprawdę szybko. To fajna propozycja dla dzieci, które czytają już dłuższe teksty, ale są w tym jeszcze początkujące.
Napisana jest lekkim, żartobliwym stylem. Charakterystyczna jest zabawa językiem i spontaniczne tworzenie nowych słów lub przekręcanie istniejących (to za główną sprawką siostry Zosi – Mani).
Jest to typowa powieść obyczajowa, choć nie wszystkie sytuacje wydawały mi się życiowe, a zachowania typowe. Rzeczywistość jest tu dość mocno wyidealizowana, ale to jest to, czego jeszcze można się spodziewać w literaturze dla dzieci. To, co jednak muszę przyznać, to współczesny kontekst. W książkach, które ja czytałam w dzieciństwie nie było jeszcze takich problemów jak brak internetu w telefonie czy wzdychanie do wybranki, która pisze bloga o astronomii 😉
Dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia za możliwość zrecenzowania książek.