W ubiegłym roku mieliśmy tylko jedną książkę w temacie świątecznym: „Boże Narodzenie. Obrazki dla maluchów”. Jak na tamten wiek (półtora roku) myślę, że było to wystarczające. Teraz jednak przygotowałam znacznie bogatszą gwiazdkową biblioteczkę i już od połowy listopada wprowadzamy się w książkowo-świąteczny klimat. Zaczęliśmy od lżejszych pozycji (pierwsze pięć z listy), a na koniec (kolejne trzy) zostawiłam te, które pokazują religijny aspekt świąt. Zabrakło tu niestety książki pokazującej polskie tradycje. Nie znalazłam nic ciekawego w tym temacie. Jest tu więc jeszcze pole do popisu dla autorów i wydawców. W ogóle w całym zestawieniu (niestety) jest tylko jedna książka polskich autorów (nr 7 na liście).
Poza tym myślę, że wyszło dość fajne zestawienie i poniżej zamieszczam przegląd naszych świątecznych lektur.
1. Megabombkowy hotel gwiazdkowy
Tracey Corderoy, Tony Neal
Zielona Sowa 2018, 32 s.
Misiek planuje spędzić spokojne Święta w położonej na uboczu klimatycznej chatce. Jednak tuż przed Bożym Narodzeniem u jego drzwi pojawia się niespodziewany gość, Żaba. To zupełny przypadek, bo wybierała się na huczne świętowanie w Megabombkowym Hotelu Gwiazdkowym. Tylko, że ….pomyliła drogę i teraz już na pewno nie zdąży do Hotelu na Święta. Miśkowi szkoda Żaby i postanawia zaprosić ją do siebie. Organizuje jej też kilka atrakcji, choć może nie tak odlotowych jak w hotelowym folderze. Zgadnijcie, czy Żabie spodobały się Święta u Miśka?
To zdecydowanie jedna z ciekawszych książek świątecznych. Dla mnie największym atutem „Megabombkowego…” są piękne, klimatyczne ilustracje. Do tego opowiada oryginalną historię z przesłaniem i odrobiną humoru.
2. Czy to już święta?
Jane Chapmann
Wilga 2018, 24 s.
Duży miś i mały miś przygotowują się do świąt. Mały miś wprost nie może się ich doczekać i zadręcza dużego pytaniami, czy już są święta? Duży ze zniecierpliwieniem odpowiada, że jeszcze nie. Trzeba jeszcze upiec ciasto, posprzątać, zapakować prezenty, przynieść choinkę… Mały miś niby próbuje pomagać, a tak naprawdę przeszkadza, psuje i robi bałagan. Duży miś jest już naprawdę zmęczony. Całe szczęście, że przygotowania kiedyś się kończą i wreszcie nadchodzą wyczekane Święta 🙂
Uwaga: Jest tu drobny spoiler: prezenty pod choinkę pakują misie, o św. Mikołaju ani słowa.
Tu również ilustracje są bardzo ładne, choć porównując, w Megabombkowym są chyba jednak lepsze. Dla mnie mogłyby być one trochę mniej pomarańczowe. Być może tak jest bardziej świątecznie, ale mnie ten wszechobecny pomarańcz trochę męczył.
Opowiadanie jest w innym stylu niż „Magabombkowy…”. Tam historia była oryginalna i nieco absurdalna. A tu mamy bardzo „zwyczajny”, ale za to niezwykle prawdziwy wycinek przedświątecznej rzeczywistości. I to mi się bardzo podobało!
3. Boże Narodzenie w Bullerbyn
Astrid Lindgren, Ilon Wikland
Zakamarki 2007, 32 s.
Dobrze wszystkim znana gromadka dzieci z Bullerbyn przygotowuje się do świąt Bożego Narodzenia. Pieką pierniczki, kolędują, ubierają choinkę. Kiedy nadchodzą święta wszystko jest wspaniałe. Pyszne jedzenie, prezenty, przyjęcia i tańce. Ale też śpiewanie kolęd, słuchanie o historii Bożego Narodzenia i wyjazd saniami na msze do kościoła.
Niby zwyczajne Boże Narodzenie, ale jednak czuć magię. Do tego wspaniałe, zachwycająco piękne ilustracje. Ta książka jest też „montessori-friendly” i to jedna z niewielu świątecznych pozycji, która opowiada o dzieciach. Szkoda, że nie ma podobnej, która pokazywałaby polskie tradycje. Tu jednak przedstawiony jest trochę inny świat… Szwecja sprzed paru już ładnych lat.
4. A Peter Rabbit Tale. A Christmas Wish
Beatrix Potter
Puffin Books, 16 s.
Królik Piotruś wraz ze swymi siostrami wyczekuje Świąt Bożego Narodzenia i prezentów od Mikołaja. Każdy z małych króliczków ma swoje życzenie (Piotruś marzy o ogromnych rzodkiewkach). Pani Królik układa dzieci do snu i tłumaczy, że Mikołaj przyjdzie dopiero wtedy, gdy wszyscy będą już spać. Problem jednak w tym, że Piotruś nie może zasnąć i nasłuchuje każdego szmeru. A może Mikołaj nie przyjdzie w ogóle, skoro Piotruś nie śpi…
To jedyna książka w języku angielskim z tego zestawienia. Musze powiedzieć, że zaskoczyła mnie swoim stopniem trudności, bo mimo niewielkiej ilości tekstu trochę jest tu nieoczywistych słówek. Samą książką jestem oczarowana. Ma przepiękne ilustracje i opowiada uroczą historię. Do tego to kartonówka w bardzo poręcznym formacie.
5. Franklin i prezent świąteczny
Paulette Bourgeois, Brenda Clark
Wydawnictwo Debit 2005, 29 s.
W szkole Franklina organizowana jest świąteczna zbiórka zabawek dla biednych dzieci. Żółw przegląda swoje skarby i wszystkie zabawki wydają mu się zbyt cenne, aby je oddać. W końcu wybiera zardzewiałą ciężarówkę, w której brakuje jednego koła. Potem jednak rozmawia z tatą, który przypomina mu, że Boże Narodzenie to czas dobroci i hojności, słucha również nauczycielki, mówiącej, że podarowane zabawki mogą być jedynym prezentem biednego dziecka. Postanawia wtedy, że musi wybrać coś, co jest dla niego ważne.
Uwaga: Tu też jest pewien spoiler, bo cała historia kręci się wokół prezentów, ale nie są one przynoszone przez Mikołaja.
Na tle tych pozostałych, przepięknie ilustrowanych książek ze świetnymi opowiadaniami, ta wygląda trochę jak Kopciuszek. Ilustracje, choć wesołe i kolorowe, nie są już tak artystyczne i klasycznie piękne. Sam bohater zresztą, jak to żółw, urodą specjalnie nie grzeszy. W dodatku książka ma miękką okładkę, kosztuje grosze i generalnie nie wygląda jakoś reprezentatywnie. Mimo to, właśnie „Franklin…” spodobał się Małej Czytelniczce najbardziej i była to najczęściej i najchętniej czytana książka z tego zestawienia. Muszę też przyznać, że historia jest mądra i jest to wartościowa książka, z przesłaniem.
6. Jezus Malusieńki. Opowieść o Bożym Narodzeniu
Julia Stone, Dubravka Kolanovic
Wydawnictwo Jedność 2016, 32 s.
Ta i kolejne dwie książki pokazują Boże Narodzenie od strony religijnej. „Jezus malusieńki…” opowiada historię od momentu Zwiastowania do przybycia trzech mędrców. Napisana jest prostym językiem, dostosowanym do dziecięcego odbiorcy a towarzyszą jej pogodne, pastelowe ilustracje. W całokształcie jest miła w odbiorze, jednak, moim zdaniem, wciąż za trudna dla dwuipółletniego czytelnika. Dla trochę starszych dzieci może to być bardzo fajna pozycja.
7. Jak aniołki Jezusa kołysały
Dorota Kozioł, Elżbieta Jarząbek
Wydawnictwo Diecezjalne Sandomierz 2009, 10 s.
W odróżnieniu od poprzedniej części, nie znajdziemy tu historii Bożego Narodzenia, ale pewne fikcyjne opowiadanie oparte na motywie Jezusa w stajence Betlejemskiej. Zaczyna się nocą, gdy w mieście pogasły już wszystkie światła. Dzieciątko Jezus płacze z zimna, a jego Matka, zwierzęta w stajence oraz pasterze próbują go ogrzać i utulić. Udaje się to jednak dopiero gromadzie aniołków, które zaczynają śpiewać kołysanki.
Sama idea książki podoba mi się, bo fajnie wprowadza w klimat świąt. Pokazuje obraz stajenki bez skomplikowanej jeszcze historii. Tekst czyta się dobrze, choć odnoszę wrażenie, że jest trochę przesadzony i za bardzo rzewny jak na taką radosną okoliczność jaką jest Boże Narodzenie. Jest tu też taki trochę miszmasz stylów. Miasto Betlejem wygląda jak z epoki, ale pasterze ubrani są jak polscy górale. Noszą też swojskie imiona: Antek, Staś, Wojtek… Ilustracje są przyjemne, klimatyczne.
8. Boże Narodzenie
Alfredo Belli
Jedność 2018, 12 s.
Tę książkę planuję wyciągnąć dopiero w wigilię. Bo ma w środku coś naprawdę ekstra – elementy szopki do złożenia. W wigilię będziemy ubierać choinkę i budowa szopki będzie wtedy jak znalazł. Książka jest kartonowa, podobnie jak elementy szopki, które wyglądają na dość solidne i proste do złożenia. Sama książka ma wesołe, kolorowe ilustracje i minimum tekstu . Wydaje się więc być idealną pozycją dla maluchów do pokazania w bardzo uproszczony sposób historii Bożego Narodzenia.