Jest to trochę zaskakujące, ale książek dla maluchów z dziecięcymi bohaterami nie ma zbyt wiele. Mam wrażenie, że dominują zwierzęta, i to te spersonifikowane, czyli gadające i zachowujące się jak ludzie. Oczywiście takie książki też mamy i lubimy. Nie wyobrażam sobie, żeby Elmer, Kicia Kocia i wiele innych tego typu pozycji miało zniknąć z naszej biblioteczki. Jednak książki o dzieciach są szczególne. Pokazują świat bardziej realny i zrozumiały, a z głównym bohaterem łatwiej się identyfikować. Juz dawno zauważyłam, że dzieci w książkach bardzo przyciągają uwagę Małej Czytelniczki. Bardzo lubiani są u nas Pucio i Feluś, ale dziś chciałabym się skupić na bohaterkach – dziewczynkach.
W tym artykule pokażę przede wszystkim trzy książki, które ostatnio trafiły dla naszej biblioteczki – o Martynce, Eli i Lusi. Pozostałe to tylko przypomnienie starszych recenzji, więc będzie o nich krótko.
1. Martynka. Moje pierwsze historyjki
Wanda Chotomska, Gilbert Delahaye, Marcel Marlier
Papilon 2014, 16s.
Z pewnością kojarzycie serię książek o Martynce Gilberta Delahaye i Marcela Marliera? To optymistyczne i pełne ciepła historie z realistycznymi, bardzo szczegółowymi ilustracjami. Ich polskie tłumaczenie zawdzięczamy Wandzie Chotomskiej. Na opowiadania o Martynce Mała Czytelniczka jeszcze jest trochę za mała, jednak z myślą o maluchach przygotowano uproszczoną, kartonową wersję i właśnie ona trafiła do naszej biblioteczki. „Martynka. Moje pierwsze historyjki” ma duży format i zawiera wierszowane streszczenia czterech opowiadań: „Martynka idzie na bal”, „Martynka bawi się w mamę”, „Martynka ma urodziny” oraz „Martynka i osiołek”.
Ponieważ ostatnio pisałam o metodzie Montessori, to po prostu nie da się nie zauważyć, że ta książka jest właśnie taka, jaką poleciłaby Maria Montessori, czyli przedstawia świat rzeczywisty i jest bardzo realistyczna. Jest też bardzo „dziewczęca” pod względem tematu, jest w niej bowiem o strojeniu się na bal, lalach, opiekowaniu się rodzeństwem i zwierzetami. Kolejna cecha charakterystyczna to styl vintage, który widać przede wszystkim w ilustracjach, ale wynika też z czasu powstania serii, który sięga lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Widać tu, że świat małych dziewczynek trochę się zmienił od tego czasu. Polskiemu wydaniu dużego uroku dodaje tekst Wandy Chotomskiej. Bardzo lubię jej wiersze i tu też uważam że, bardzo zgrabnie ujęła w rymy wszystkie opowiastki.
2. Piłka Eli
Catarina Kruusval
Zakamarki 2008, 28 s.
Seria o Eli jest przepięknie ilustrowana. Bardzo lubię ten styl i to jak na razie najbardziej mnie przekonuje do dokupywania kolejnych części. W „Piłce Eli” świetny efekt robią pomarańczowo-czerwone akcenty kolorystyczne, które ożywiają stonowane ilustracje.
Poza tym, że nie jest kartonowa, książka jest dobrze dostosowana do maluchów. Niewielka ilość tekstu, proste i wyraźne ilustracje, zrozumiały temat. Podobnie jak poprzednia, powinna przypaść do gustu rodzicom wychowującym dzieci w duchu Montessori. Pokazuje świat realny, bohaterem jest dziecko, a pies to po prostu pies. Przemycono tu trochę elementów edukacyjnych. Kiedy Ela szuka swojej piłki pojawiają się określenia przestrzenne – pod, za, na, wysoko, daleko… Jedynym drobnym minusem dla mnie jest strona, gdzie Ela nie chce poczęstować psa ciastkiem, bo schował jej piłkę. Niby wszystko dobrze się kończy, bo piłka się znajduje a pies swoje ciastko dostaje, ale jednak jakoś niezręczie mi czytać ten fragment.
Mała Czytelniczka książkę bardzo lubi. Czyta się ją szybko, ale najczęściej robimy to kilka razy pod rząd 🙂
3. Lusia i przyjaciele. Podwieczorek
Marianne Dubuc,
Wydawnictwo Łajka, 2017, 20 s.
Lusia to taki dziewczyński odpowiednik Krzysia z Kubusia Puchatka. Przyjaźni się ze zwierzakami mieszkającymi w lesie, tam przeżywają przygody. Historie są proste, ale pozytywne i budujące. W części „Podwieczorek” poznajemy towarzyszy Lusi, dowiemy się, że podwieczorek najlepszy jest w gronie przyjaciół oraz, że warto się dzielić. W odróżnieniu od poprzednich dwóch pozycji, ta nie jest w ogóle montessoriańska, bo zwierzaki gadają i zachowują się bardziej jak ludzie.
Bardzo cenię Mariannę Dubuc i to głównie dlatego Lusia jest z nami. Ilustracje są bardzo przyjemne, a postacie przedstawione w niezwykle sympatyczny sposób. Książka przeznaczona jest dla maluchów, więc ilustracje są proste i stonowane, choć jak dla mnie może trochę za bardzo. W efekcie poszczególnie obrazki niewiele różnią się od siebie a brak żywych kolorów może utrudniać przyciągnięcie uwagi młodszych dzieci. Choć w tym wypadku Małej Czytelniczce historia się spodobała i całkiem sporo Lusi czytaliśmy. Przy okazji przypomnieliśmy sobie inną część, „Poszukiwanie skarbu”, którą już wcześniej mieliśmy w naszej biblioteczce.
Pozostałe książki z tego zestawienia opisywałam już wcześniej na blogu. Po kliknięciu na tytuł, przejdziecie do odpowiedniej recenzji 🙂
4. Lusia i przyjaciele. Poszukiwanie skarbu
Marianne Dubuc
Łajka 2017, 20 s.
Druga część przygód Lusi i urodziny królika Leona.
5. Ela na plaży
Catharina Kruusval
Zakamarki, 2009, 28s.
Bardzo się sprawdziła w czasie naszego urlopu nad morzem. Ela poznaje chłopca, który uczy ją jak łowić kraby.
6. Lato Stiny
Lena Anderson
Zakamarki, 2013, 76 s.
Piękne akwarelowe ilustracje i pełne ciepła opowiadania o Stinie, która spędza wakacje u dziadka na wyspie. Książka jest trochę bardziej zaawansowana niż Ela. Od czasu naszego urlopu cieszy się u nas niezmienną popularnością.
Zbigniew Lengren
Babaryba, 2010, 16s.
Kasia zgubiła swoją ulubioną lalę i bardzo z tego powodu rozpacza. Cała rodzina zaangażowana jest w poszukiwania, a wszystko opisane jest w bardzo zgrabnym i rytmicznym wierszu.
8. Ogródek
Maria Kownacka, ilustracje: Maria Orłowska-Gabryś
Zysk i S-ka, 2009, 36s.
Zaczęłam od książki w stylu vintage i na podobnej skończę to zestawienie 🙂 W „Ogródku” przenosimy się kilkadziesiąt lat wstecz do przydomowego wiejskiego ogródka, w którym bawi się Kasia i jej rodzeństwo.