Mr. Men i Mała Miss to jedna z naszych ulubionych serii książkowych i zbieramy różne części już od jakiegoś czasu. A teraz ukazało się 10 kolejnych książeczek i właśnie o nich będzie w tym artykule. Cała seria to klasyka gatunku i od czasu powstania pierwszego opowiadania minie niedługo już 50 lat. Ich autorem był Roger Hargraves, londyński wzięty copywriter, który marzył o tym, żeby pisać książki dla dzieci i móc spędzać więcej czasu z rodziną. Marzenie się spełniło. Mr. Men i Mała Miss liczą już ponad 100 tytułów i wciąż powstają nowe, a to za sprawą syna, Adama, który przejął po ojcu pieczę nad serią i kontynuuje jego dzieło.
Przed zapoznaniem się z serią, warto wiedzieć, że są to przede wszystkim świetne opowiadania z pewną dozą humoru i zaskakującą puentą. Towarzyszą im minimalistyczne ilustracje. Ja je traktuje wyłącznie rozrywkowo i ten cel spełniają znakomicie. Raczej nie są to pozycje edukacyjne, nie nastawiajcie się tez na szukanie jakiegoś specjalnego przesłania. Również nie wszystkie części są równie dobre. A przynajmniej nam nie wszystkie przypadły do gustu, natomiast większość książeczek jest fajna i jako całokształt naprawdę bardzo je lubimy. Mamy też oczywiście swoich faworytów. W dalszej części artykułu napiszę dokładnie, które z nowości najbardziej nam się podobały, a które trochę mniej.
Gdybym miała w skrócie scharakteryzować na czym polega fabuła poszczególnych części, to powiedziałabym tak: Na początku poznajemy pewną postać, której przypisana jest określona cecha charakteru. Oczywiście jest ona bardzo wyolbrzymiona. Poznajemy jak ona funkcjonuje na co dzień a potem zaczyna się jakaś przygoda. Za każdym razem jest to coś innego, więc każda część jest ciekawa. Zakończenia bywają również bardzo rozmaite, więc nie jesteśmy w stanie ich przewidzieć. Na ostatniej stronie zawsze mamy jakąś zabawną i zaskakująca puentę.
Pokaże Wam teraz w skrócie jak zaczynają się poszczególne części, ale nie będę zdradzać całej fabuły, żeby nie psuć Wam zabawy. Zacznę od części, które najbardziej nam się spodobały, a na końcu napiszę o tych mniej ulubionych.
Nasi ulubieńcy:
Pan Drobiażdżek – bezapelacyjny hit spośród tych nowości. Ta książeczka cała jest bardzo sympatyczna, a zakończenie jest po prostu przeurocze. Pan Drobiażdżek jest bardzo mały, przez co wiele rzeczy jest dla niego bardzo trudnych. Pewnego dnia postanawia znaleźć pracę, ale nie wie jaka mogłaby się dla niego nadawać…
Mała Spóźnialska – fabuła zaczyna się tu podobnie, bo poznamy perypetie Małej Spóźnialskiej związane z szukaniem pracy. Jak się domyślacie nigdzie nie mogła zagrzać zbyt długo miejsca przez swoje spóźnialstwo. Tu podoba mi się pomysłowość autora i sposób rozwiązania „problemu” z pracą.
Te części też są fajne:
Mała Czarodziejka – magiczne zdolności są wygodne w życiu codziennym, ale czasami przydają się też dla dobra ogółu.
Mała Przylepa – to wyjątkowo przytulna osóbka, która każdego pocieszy. No, chyba, że trafi na Pana Marudka… Co ciekawe, w odróżnieniu od pozostałych części, autorem tej jest syn Rogera, Adam. Ale styl serii jest tu tak idealnie odwzorowany, że ja zupełnie nie widzę różnicy. Gdyby nie informacja na stronie tytułowej, w ogóle bym się nie zorientowała.
Mała Ślicznotka – wie, że jest piękna i zadziera wysoko nosa. Pewnego dnia zobaczyła w sklepie najwspanialszy na świecie kapelusz. Ale jeszcze nie wie, że to tylko początek kłopotów…
Pan Kichaczek – jest typowym, wiecznie przeziębionym mieszkańcem Zimnicy. W końcu jednak ma tego dość i postanawia opuścić swoją krainę.
Pan Siniaczek – zmęczony nieustannymi drobnymi wypadkami i pechowymi zdarzeniami postanawia odpocząć na wakacjach.
Pan Hałasek – jest prawdziwym utrapieniem w swojej okolicy. Lokalni sklepikarze obmyślają sposób jak poradzić sobie z głośnym klientem.
Mniej ulubione:
Pan Wściubiaczek – wściubianie nosa w nie swoje sprawy może mieć przykre konsekwencje, szczególnie jeśli mieszkańcy Maciupkowa postanawiają dać mu nauczkę. Mnie osobiście jednak nie podoba się sposób rozprawienia się z tym charakterem. Ciężko mi też wyjaśnić dziecku o co chodzi z tym „wściubianiem”.
Mała Kłopotka – to wredna istotka, która celowo skłóca ze sobą innych i cieszy się z kłopotów, które sprawia. Jak dla mnie jednak ta część jest zbyt negatywna. Są wyzwiska i rękoczyny, a rozwiązanie w postaci odpłacenia jej tym samym do mnie nie przemawia.
Książeczki są małe i poręczne, a ich cena jest niemal symboliczna (w księgarniach internetowych są dostępne już od 3zł). Jest też i pewien minus takiej ceny – kartki są klejone i niestety często się rozpadają. Mimo wszystko warto dorzucić do koszyka jedną lub dwie pozycje, żeby sprawdzić czy i Wam przypadną do gustu. A może się skończyć i tak, że zapragniecie zebrać całą serię 😉
Za możliwość zrecenzowania książek dziękuję wydawnictwu Egmont