W tym wpisie zebrałam te książeczki, które sprawdziły się w pierwszym roku życia Małej Czytelniczki. Uporządkowałam je w kilka kategorii. Mam nadzieję, że ten podział okaże się pomocny jeśli zastanawiacie się w jakie pozycje się zaopatrzyć.
Najważniejsza rzecz, która na początku wcale nie wydawała mi się taka oczywista, to wytrzymałe, kartonowe strony. U nas bez tego ani rusz. Te kilka papierowych książek, które kupiłam na początku zalega na półce i jeszcze chyba długo będzie czekać na swoją kolej. Jeśli tylko coś papierowego trafi do małych rączek, mija tylko kilka chwil zanim zamieni się w strzępki.
Kolejna sprawa, to mała ilość tekstu. U nas nawet najkrótsze wierszyki trudno było przeczytać w całości, bo już po pierwszych dwóch linijkach zdążyły się znudzić. W tych książeczkach, w których opisy były dłuższe, po prostu się go nie czytało w ogóle. Natomiast jeśli chodzi o ilustracje, najlepiej sprawdziły się oczywiście te wyraźne, z żywymi kolorami i małą ilością szczegółów.
Choć już trzymiesięcznego malucha mogą zainteresować książeczki, to wcale nie trzeba kupować ich dużo. Na początek nawet kilka pozycji to już będzie świetny zestaw, który długo posłuży i oczywiście najlepiej, aby książki były urozmaicone.
Nasze ulubione typy książek dla niemowlaka:
- O zwierzątkach
Nie wiem czemu maluchy tak uwielbiają zwierzęta, ale książeczki właśnie z nimi cieszą się dużym powodzeniem. Nasze najchętniej czytane książeczki z tej kategorii to “Zwierzaki” od Fischer Price oraz “Brzydkie Kaczątko”. Czytanie obu tych książek spotykało się z ogromnym entuzjazmem, a zwierzątka spoglądające z kart książek wywoływały często okrzyki zachwytu. Takie książeczki nadadzą się do wspólnego oglądania już od czwartego miesiąca życia.
2. Encyklopedie obrazkowe
Zainteresują już kilkumiesięcznego niemowlaka, ale najlepsze są na etapie ok. 10 miesięcy i więcej, kiedy bobas zaczyna pokazywać paluszkiem przedmioty chcąc dowiedzieć się co to jest. Nasza Mała Czytelniczka wtedy bardzo lubiła kartkować książki i pokazywać rzeczy, które ją zainteresowały, a my je nazywaliśmy. Najwygodniejsze do takich ćwiczeń są encyklopedie obrazkowe właśnie, a szczególnie takie, które zawierają przedmioty znane już maluchowi z jego własnego otoczenia. Naszej Czytelniczce bardzo się podobało, gdy pokazywaliśmy jej jakąś rzecz w książce, a potem taką samą w naszym mieszkaniu. Takie książki bardzo pomagają w rozwoju słownictwa. Jeśli do tego przy obrazkach są wyraźne podpisy to podobno jest szansa, że dziecko coś z tego zapamięta i będzie to pierwszy niewielki kroczek w późniejszej nauce czytania. Encyklopedią, którą my używaliśmy był “Jeden Dzień” Mizielińskich. Sprawdziła się świetnie, poza faktem, że rozpadła się przy intensywnym eksploatowaniu.
3. Dżwiękonaśladowcze
Idealne na początek nauki mówienia. Choć w naszym przypadku nie sprawdziła się zasada, że dziecko może powtarzać wyrazy dźwiękonaśladowcze już od pierwszego roku życia, to słowa te budziły duże zainteresowanie i bardzo cieszyły Małą Czytelniczkę. Naszą dyżurną książką tego typu był Pucio („Pucio uczy się mówić”) i bardzo ją polecamy. Wiem też, że dużo osób chwali sobie “Księgę dźwięków”.
4. Małe książeczki
Bardzo poręczne dla dziecka i wystarczająco krótkie, żeby nie znudzić. Obrazki w nich zazwyczaj są wyraźne i kolorowe. Ich kolejną zaletą jest duży wybór i niska cena. Bez wielkiej straty dla portfela można kupić parę sztuk, a ile potem z nich radości. Niektóre z naszych ulubionych książeczek prezentowałam tu: klik. Lubimy między innymi te napisane przez Wiesława Drabika, bo to fajne rymowane wierszyki, najczęściej o zwierzątkach.
5. Klasyka
Mam tu na myśli wiersze dla dzieci napisane przez starych i dobrze znanych autorów takich jak Julian Tuwim, Jan Brzechwa, Maria Konopnicka, Wanda Chotomska czy Ewa Szelburg-Zarembina. Są one zdecydowanie ponadczasowe, a ich świetnie dobrane słownictwo i rytm potrafi oczarować nawet niewiele jeszcze rozumiejącego malca. O ile w pierwszym roku życia czytanie książeczek polegało u nas głównie na oglądaniu ilustracji, to wierszyki klasyków były tym wyjątkiem, że były chętnie słuchane. W jakiś tajemniczy sposób pomagały również w wieczornym zasypianiu. O kilku naszyh hitach pisałam tu: klik. Oczywiście polecamy również niezastąpioną „Lokomotywę” Tuwima.
6. Do gryzienia
Kartonowe książeczki najlepiej nadają się do czytania z rodzicami, który dopilnuje, żeby nie zostały zjedzone w całości. Jednak fajnie jeśli maluch ma własne zęboodporne egzemplarze, którymi może bawić się sam na swój własny sposób. Są to tak zwane książeczki kąpielowe, choć u nas z kąpielą nie miały nic wspólnego. Muszę jednak przyznać, że służyły częściej jako gryzaczek niż książka.
Jakie książki nie są niezbędne dla bobasa:
Ja na przykład nie kupowałam książeczek kontrastowych. Na pewno są one pomocne, bo do trzeciego miesiąca życia warto w ten sposób wspomagać rozwój wzroku maluszka. Jednak kiedy na tamtym etape przeglądałam oferty tych książeczek, to nie dość, że nie znalazłam nic co by mi się spodobało, to wydawały mi się one dosyć drogie w stosunku do zawartości. Zamiast tego kupiłam więc mazaki i karty kontrastowe wykonałam sama.
Książeczki interaktywne natomiast będą jeszcze zbyt trudne dla takiego malucha. Ja pierwszą taką książeczkę kupiłam dopiero po skończeniu przez Małą Czytelniczkę pierwszego roku życia i wtedy dopiero bardzo powoli zaczynała rozumieć ideę takiego wynalazku.
Ciekawa jestem jak to było u Was. Jakie rodzaje książeczek sprawdziły się u Was i czy coś byście jeszcze dodali do tego przeglądu?
Różane Dzieciństwo
31 lipca 2017U nas zdecydowanie sprawdziła się „Ksoęga dźwięków”, Pucia jeszcze wtedy nie było na rynku. Córeczka lubiła też książki z serii Akademia mądrego dziecka, napisane przez Zbigniewa Dmitrocę – kartonowe z otworami. Ok 10 miesiąca dorwała „Lato na Ulicy Czereśniowej” i od tej pory była to jej miłość.
Blog Lokomotywa
31 lipca 2017Dzięki, ta seria Akademia mądrego dziecka wygląda ciekawie, a nie słyszałam o niej wcześniej. My kupiliśmy Wiosnę na ulicy Czereśniowej na pierwsze urodziny córki, ale od razu było widać, że jeszcze za dużo szczegółów jak dla niej i nie może się skupić na dłużej. Czekamy więc jeszcze trochę aż podrośnie.
Karolina
1 grudnia 2017Ja z synkiem jesteśmy na etapie książeczek kontrastowych, całkiem fajnie się interesuje nimi ale zaczynają go ciekawić kolorowe książki. Synek ma 4 miesiące ?
Blog Lokomotywa
1 grudnia 2017Fajnie, że już teraz ciekawią go książeczki. Właśnie na tym samym etapie my zaczynaliśmy przygodę z kolorowymi książkami :). Podobno od czwartego miesiąca wzrok malucha jest już na tyle rozwinięty, że jest w stanie zainteresować się czymś więcej niż książeczkami kontrastowymi.
Martyna
13 marca 2019Bardzo fajny wpis – dzięki za ciekawy pomysły książeczek 🙂
Blog Lokomotywa
17 marca 2019dziękuję 🙂